Osiedlove sekrety #1: Coś za coś

Każdy wieczór wygląda mniej więcej podobnie.

Po całym dniu pracy i załatwianiu tysiąca różnych spraw przychodzi czas na relaks. Siadamy na kanapie z lampką wina lub szklaneczką whisky. Lubię dźwięk lodu obijającego się o szkło. Uspokaja mnie.

Rozmawiamy chwilę, co się wydarzyło, co u znajomych. Ustalamy plan na jutro. Głównie, kto zrobi zakupy.

Dobrze byłoby się przewietrzyć. Trochę za późno, żeby iść do lasu, a spacer wzdłuż ulicy to żadna przyjemność. No nic, może w weekend uda się wyskoczyć. Zamiast tego proponuję, żeby obejrzeć serial, kolega polecał nową Netflixową produkcję. Odpowiedź zawsze taka sama: Pewnie zacznij, ja tylko coś sprawdzę.

Włączam tv. Jagoda kładzie się z drugiej strony kanapy i odpala laptopa. Nawet nie muszę pytać, co przegląda. Od jakiegoś czasu urządza nasz nowy dom. Tym razem dom
w Kamionkach. Szuka inspiracji, śledzi trendy i wynajduje takie perełki, że czasami się zastanawiam, czy nie powinna zostać detektywem. Sprawia jej to tyle radości, że nie mam sumienia namawiać, żeby jednak skupiła się na serialu.

Problem polega na tym, że jeśli tak dalej pójdzie, to tego domu nigdy mieć nie będziemy.

Dla mnie sprawa jest prosta. Podejmujemy decyzję, że chcemy się przeprowadzić. Szukamy domu lub działki, bierzemy kredyt, remontujemy, urządzamy i wkrótce pakujemy walizki i się przenosimy.

Jagoda jest bardziej zachowawcza: To nie takie proste. Nie znamy się na budowie, deweloper ma gotowe projekty i nie można wprowadzać w nich zmian, kredyt trzeba spłacać, a co jeśli stracimy pracę? Skąd weźmiemy sprawdzoną ekipę, nie mamy czasu, żeby wszystkiego pilnować, budowa domu zawsze się przedłuża, budżet nigdy się nie spina. Za dużo niewiadomych Kochanie, musimy to przemyśleć.

I tak już kolejny rok urządza dom. Tyle że na komputerze zamiast w rzeczywistości. Zobacz to, spójrz na to, jakie cudowne lampy, taki zagłówek chciałam, łazienka tylko z oknem, kuchnia z wyspą… Słucham tego każdego dnia.

Tego wieczoru podjąłem decyzję. Koniec gdybania. Zatrzymałem serial i znalazłem na Facebooku profil dewelopera, o którym ostatnio mówiła Jagoda. Wysłałem maila z prośbą o szybkie spotkanie. Wóz albo przewóz, raz się żyje. Swoim klientom doradzam odwagę w podejmowaniu decyzji, a sam nie ogarniam najważniejszych spraw. W sumie to chyba najbardziej obawiam się tego, co powie Jagoda.

Rano szybko sprawdzam skrzynkę. Idealnie! Mogę podjechać do biura sprzedaży na 11:00. Załatwię najważniejsze sprawy w firmie i powinienem zdążyć do Kamionek.

Dawno tak nie czekałem na wieczorny rytuał kanapowy. Byłem podekscytowany, dumny, zdecydowany. Nie mogłem się doczekać, aż podzielę się tym z Jagodą. Byłem jak nakręcony. Na złość zadzwoniła jej przyjaciółka. Nie wierzę! Co najmniej godzina z głowy. Zrobię drinka -na odwagę.

Jagoda wreszcie skończyła. Jeszcze nie zdążyła usiąść, a ja już wypaliłem:

Kochanie, kupujemy dom. Wszystko sprawdziłem. Zamieszkamy w Kamionkach na Osiedlu Koncept, możesz sama zaprojektować dom, urządzić jak będziesz chciała. Blisko do Poznania, las za oknem, w przyszłości żłobek na wyciągnięcie ręki. Kredyt mamy już wyliczony, damy radę. Wystarczy podpisać umowę rezerwacyjną i działamy. Zawsze, kiedy pytałem, co chcesz w prezencie, mówiłaś, że gwiazdkę z nieba. No to proszę. Będą też gwiazdy. Masz folder, to domy pod szczęśliwą gwiazdą.

Jagoda stoi i patrzy.

Ok, skoro wszystko sprawdziłeś, to kupujemy. Tylko ja decyduję, jak go urządzimy. Kiedy podpisujemy umowę?

 Zaczynam się jąkać.

Eee, yhmm. Jak kupujemy, przecież się bałaś, kazałaś czekać?

– Sprawdziłeś. Mówisz, że do nas pasuje. Nie widzę przeszkód. Ale chcę gwiazdy na wyłączność – żartuje Jagoda.

Zgłupiałem. Nie wiedziałem, czy mówi poważnie. Gdzie jest haczyk?

Teraz już wiem. Przed kilkoma minutami, przyjaciółka pochwaliła się, że kupuje dom na tym samym osiedlu.

Trudno, nie można mieć wszystkiego. Muszę brać sąsiadkę w pakiecie.

 

E-book ze wszystkimi historiami Osiedlove

Wolisz w wersji papierowej? Napisz do nas ?